Być żoną: kto zaspokoi moje potrzeby?, Ilona Phan-Tarasiuk
Zostałam ostatnio poproszona przez Poradnię Rodzinną „Antoni” (http://rodzina.wroclaw.pl/) o napisanie paru słów na temat mojego doświadczenia bycia żoną. Z zapałem zabieram się do tego zadania i na początku – tak trochę dla przekory – chcę Wam przedstawić parę twierdzeń obrazujących, jaką żoną nie jestem i nigdy nie chciałabym być!
Nie użalam się nad sobą.
Nie podpisuję się pod stwierdzeniem, że „kobietom w życiu jest trudniej” – nie chciałabym zamienić się miejscem z moim mężem, bratem, ojcem czy… szefem.
Nie czekam aż mój mąż zgadnie, o co mi chodzi, co mnie boli, czego potrzebuję.
Nie sprowadzam swego powołania do mycia garów, gotowania, sprzątania czy prasowania. Nie traktuję tych obowiązków jako upokarzających, mimo że często sprawiają mi one trudność (zwłaszcza gotowanie).
Nie traktuję rodziny męża jak potencjalnych wrogów, jak osób, które tylko czekają na to, aby mnie zniszczyć.
Nie zmuszam mojego męża do praktyk religijnych.
Nie pouczam mojego męża, jak ma prowadzić samochód.
Nikogo nie przepraszam za to, że żyję. Nie przepraszam również wszystkich wokół za ewentualne faux pas mojego męża.
Nie uważam, jakobym zawsze miała rację.
Nigdy i nikomu (a zwłaszcza samej sobie) nie pozwalam na lekceważący ton w stosunku do mojego męża.
Nie narzekam! (Jest to moje ostatnie osiągnięcie, bo niegdyś byłam w tym prawdziwą mistrzynią świata!). more…