O sztuce wyrażania miłości, liścikach na lodówce, śniadaniu do łóżka i wierszykach opowiada Magdalena Krajewska, żona i mama, pedagog i doradca życia rodzinnego.
Agata Combik: Czy warto jeszcze pisać do siebie tradycyjne listy?
Magdalena Krajewska: Z całą pewnością warto. Żyjemy w dobie sms-ów, maili, chatów. Są wygodne, ale przekazywane tą drogą komunikaty zwykle pozostają bardzo ulotne. Tradycyjne listy wymagają więcej wysiłku, czasu, przemyślenia wielu spraw… Po latach wraca się do nich ze wzruszeniem. Mogą okazać się wielką pomocą w chwilach kryzysu.
Jest Pani autorką listu do narzeczonej inspirowanego biblijną Pieśnią nad Pieśniami. Skąd taki pomysł?